Jak TO robią admini....

[sERo]

Od razu na początku - nie zaczynam tego wątku, żeby się kłócić. Nie zaczynam tego, żeby się przechwalać. Po prostu większość z was nie ma najmniejszego pojęcia jak wygląda praca administratora w naszym Stowarzyszeniu. Jak czasochłonne jest wdrożenie każdej, nawet zdawałoby się najprostszej i najgłupszej technologii. I potem dochodzi do niepotrzebnych nieporozumień. Może dzięki temu zrozumiecie dlaczego czasem każdemu z nas puszczają nerwy?

Wiem, że ilość wyrażeń "ja" w tym wątku może niektórych rozdrażnić, ale jakoś to muszę opisać, a wypowiadać się mogę wyłącznie za siebie. Chociaż wiem, że Seba podobnie podchodzi do tematu. Dlatego naprawdę proszę o wyrozumiałość i dobrą wolę.
_________________
BOFH

To nie jest takie proste. Tak się tego nie robi. To nie działa w ten sposób.

[sERo]

Zanim wdrożę jakąkolwiek technologię muszę perfekcyjnie poznać jej stronę teoretyczną. Zazwyczaj przekopuję w tym celu całą dostępną literaturę na dany temat, ściągam z internetu czasem setki stron dokumentacji, czytam często tysiące opinii użytkowników (sic!), szukam po grupach i listach dyskusyjnych. Oprócz tego pytam w środowisku administratorów. Grzebię tak długo, aż nie jestem już w stanie w prosty sposób uzyskać nowych informacji. Przez cały czas staram się korzystać głównie z bezpośrednich źródeł - dokumentacji twórców, pomysłodwaców lub autorów danej technologii. I to najlepiej anglojęzycznej, żeby uniknąc przekłamań przy tłumaczeniu.

Ile to trwa? Czasem "tylko" cztery dni... Czasem - jak w przypadku podziału łącz - półtora roku. A to przecież dopiero początek...
_________________
BOFH

To nie jest takie proste. Tak się tego nie robi. To nie działa w ten sposób.

[sERo]

Teoria opanowana - poznałem kilkanaście różnych rozwiąń, wiem jakie wady i zalety ma każde z nich. Teraz trzeba wybrać jedno z nich oraz zastanowić się nad skutkami jego wdrożenia: jak to będzie działać w naszej sieci, co to zmieni, czy może coś pogorszyć itp. Zazwyczaj dochodzę do wniosku, że to co jest do niczego się nie nadaje, więc biorę najlepszego "gotowca" i dostosowuję do naszych potrzeb. Czasem zaczynam wszystko projektować od nowa, "na papierze".

Gdy projekt jest już gotowy zaczynam szukać dziury w całym. Badam w jakich warunkach może źle pracować, jakie ma słabe strony. Każde rozwiązanie ma wady - muszę wyłapać ich jak najwięcej. Sprawdzam również bezpieczeństwo całości. Zastanawiam się w jaki sposób "dobrałbym się", gdybym chciał włamać się przez nowe rozwiązanie, czego bym szukał, jakie tu są niedociągnięcia. Zasada jest prosta - crackerowi wystarczy jedna dziura, aby się włamać; administrator musi znać wszystkie, żeby móc je załatać.

Często na tym etapie dochodzę do wniosku, że proponowane rozwiązanie na aktualną chwilę jest niedopracowane i odkładam temat na późniejszy okres. Tak było np. z podziałem łacza (CBQ było za mało precyzyjne i za wolne), bazą danych mySQL (w ciągu godziny znalazłem kilka błędów, które po dłuższym czasie spokojnie można byłoby wykorzystać do włamania na serwer) czy łączami radiowymi (dawniej były prawnie zabronione).

Jednak nigdy nie rezygnuję - obserwuję nowinki, sprawdzam co wnoszą, co się zmieniło, jakie nowe rozwiązania proponowane są w danym temacie. Jeśli znajdzie się coś ciekawego to wówczas ponownie robię projekt i go sprawdzam. Jeśli przejdzie testy, to wreszczie mogę zacząc myśleć o jego uruchomieniu.

Od pomysłu minęło conajmniej kilka tygodni, a przy dużych projektach (firewall, podział sieci) i dwa lata...
_________________
BOFH

To nie jest takie proste. Tak się tego nie robi. To nie działa w ten sposób.